Moralność pani Dulskiej - opracowanie (geneza, czas i miejsce akcji, motywy)

Geneza „Moralności pani Dulskiej”

Utwór powstał w trzy tygodnie, na przełomie października i listopada 1906 roku, a jego początki są dobrze znane dzięki listom, jakie pisała Gabriela Zapolska do swojego męża – Stanisława Janowskiego.

Prawdopodobnym pierwowzorem rodziny Dulskich było małżeństwo Gołębiów, kamieniczników ze Lwowa, o których Zapolska usłyszała od swojego męża.

Samo nazwisko Dulskich Zapolska mogła zaczerpnąć z dziennika „Wiek Nowy”, w którym w 1905 roku ogłoszono ankietę dotyczącą kwestii bytu we Lwowie. Niestety odzew na ankietę był niewielki, toteż 1 kwietnia ukazał się w piśmie list czytelniczki podpisany „Czesława Dulska”, który był obliczony na wywołanie burzy. List był prawdopodobnie fikcyjny, ale swój cel osiągnął. Dyskusja na temat skąpstwa, wyzysku służących oraz egoizmu mieszczan rozgorzała na dobre.

Istnieje także teoria, iż nazwisko swoich bohaterów, autorka zaczerpnęła z książeczki dla dzieci: „Pani Dulska, jej kotka i piesek”. Bohaterka bajki była osobą łagodną i pełną ciepła, natomiast Dulska Zapolskiej, jest jej przeciwieństwem.

Za życia pisarki ukazało się tylko jedno wydanie „Moralności pani Dulskiej”, było to w roku 1907, kolejne wyszło już po jej śmierci, w 1923 roku. Niestety nie zadano sobie trudu, by sięgnąć do pierwodruku i wydanie to zostało oparte na tekście teatralnym, w którym realia lwowskie zostały zmienione na krakowskie. Pierwsze poprawne, a więc oparte na pierwodruku, wydanie ukazało się dopiero w 1952 roku. Niestety nie zachował się egzemplarz z autografem autorki. Za autentyk traktuje się tekst drukowany, który został wydany za życia Zapolskiej.

Czas i miejsce akcji „Moralności pani Dulskiej”

W tekście nie ma jednoznacznych informacji, które określałyby, kiedy akcja się rozgrywa. Jednak po dokładnej analizie tekstu, realiów życia bohaterów oraz używanego wówczas słownictwa można domyślać się, iż akcja dramatu toczy się w czasach współczesnych Zapolskiej, a więc na początku XX wieku.

W tekście nie brak jest germanizmów, co jasno wskazuje na fakt, iż akcja rozgrywa się w czasie zaborów, kiedy Lwów należał do Galicji (lejtnant, financwach, szparkasa).

Na akcję rozgrywającą się w okresie Młodej Polski wskazuje też postawa Zbyszka, który buntuje się przeciwko kołtunerii. Tekst zawiera wiele form językowych charakterystycznych dla cyganerii artystycznej tamtego okresu (kołtun, lumpować się, tingle).

Potwierdzeniem czasu akcji są też zwroty mówiące o mączce Nestle dla niemowląt czy plastrze Rigolo przeciwko przeziębieniu. Oba te produkty były charakterystyczne dla tamtego okresu i szeroko stosowane.

Na umiejscowienie akcji we Lwowie wskazują jednoznacznie nazwy miejscowe z samego Lwowa lub jego najbliższej okolicy. Pan Dulski odbywa spacery na Wysoki Zamek (wzgórze we Lwowie). W teksie występują też nazwy okolic Lwowa: Brzuchowice i Zamarstynów. Po ulicach Lwowa w początkach XX wieku jeździły ogumione dorożki, tzw. gumy, a nawet pierwsze automobile. Oba te środki lokomocji zostają wspominane w tekście dramatu.

Bezpośrednio akcja odbywa się w salonie Dulskich. Okno salonu wychodzi na dziedziniec.

Z opisów czytelnik dowiaduje się o lokalizacji kamienicy Dulskich. Bezpośrednio przy kamienicy jeżdżą tramwaje. Wiadomo też, iż kamienica jest dwupiętrowa i posiada sutereny.

W rozmowach bohaterów padają też inne informacje dotyczące życia miasta. Wiadomo, że pan Dulski spędza wiele czasu w kawiarni, Zbyszko chodzi zaś do lokali nocnych. W mieście działają też tigle, czyli lokale połączone z kabaretem. Panny Dulskie uczęszczają zaś na pensję, a w drodze na nią spotykają studentów z pobliskiego uniwersytetu.

Za lokalizacją akcji we Lwowie przemawiają także formy niektórych wypowiedzi bohaterów, np. zaczynanie zdań od „ta”.

Motywy w „Moralności pani Dulskiej”

Motyw buntu

Motyw buntu przeciw porządkowi publicznemu (kołtun kontra artysta) – dewizę Dulskiej najlepiej określają jej własne słowa: „Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział”.

W domu Dulskich dopuszczalne jest każde świństwo, byleby tylko nie wyszło ono poza mury domu. To, co da się ukryć i załatwić po cichu, jest dopuszczalne i tolerowane. Wszystko, co robi Dulska, jest obliczone pod publikę, tak, aby nikt o niej słowa złego powiedzieć nie mógł. Gdy Zbyszko włóczy się po nocnych kawiarniach i tam zażywa życia w towarzystwie kobiet lekkich obyczajów, Dulska podsuwa mu służącą –  w ten sposób Zbyszko nie szarga już rodzinnego nazwiska, wydaje mniej pieniędzy i ludzie nie mogą rozmawiać o jego rozwiązłości, ponieważ... jej nie widzą.

Sama Dulska prezentuje się czytelnikowi w brudnym szlafroku i papilotach. Biega po domu od samego rana i krzyczy to na domowników, to na służbę, to na lokatorów. Wymawia mieszkanie nieszczęśliwej kobiecie, która truła się, dowiedziawszy się o zdradzie swojego męża. Dulska nie chce mieć pod swoim dachem kogoś, kto sprowadził pod kamienicę „publikę”. Specyficzna moralność nie przeszkadza jednak Dulskiej wynajmować mieszkanie pani lekkich obyczajów, bo wykonuje ona swój zawód dyskretnie i płaci wysokie komorne. Wystarczy, że Dulska jej się nie kłania, a pieniądze z czynszu przeznacza na podatki. Według Dulskiej, jest to wystarczające wyrażenie dezaprobaty wobec prowadzenia się owej pani.

Dulska na każdym kroku mówi o swojej moralności, jednak nie przemawia za nią nic oprócz działań na pokaz.

Dulska jest straszną sknerą. Każe kurczyć się swojej córce, by móc kupić tańszy bilet w tramwaju. Nie chodzi do teatru i nie czyta gazet. Wydawanie pieniędzy na teatr czy czasopisma uznaje za zbytek. Czasami pożycza gazety od innych, choć twierdzi, że nie ma w nich nic ciekawego, a wypisywane są jedynie kłamstwa, których porządny człowiek czytać nie powinien.

Zbyszko w pewnym momencie określa sposób życia kołtuństwa – mówi, że „w domu cmentarz (...) myśli swobodnej, szerokiej (...)”. Dulska nie rozumie tego, iż człowiek „musi od czasu do czasu myśl wymienić”. Dla niej liczą się tylko pieniądze i zachowywanie pozorów przed ludźmi.

Dulska zarzuca swojej krewnej, iż nie potrafi żyć oszczędnie, bo odwiedza teatry i spotyka się z ludźmi.

Pozornie przed tą kołtuńską mentalnością buntuje się Zbyszko. Niestety jego bunt nie wychodzi poza puste słowa krytyki, którymi obrzuca mieszczan. W chwili decyzji wychodzi z niego kołtun.

Moralność pani Dulskiej jest wręcz przerażająca. Ograniczona Dulska przekazuje najgorsze cechy swoim dzieciom. Sprawia, że nie potrafią one żyć inaczej, a „kołtun rodzinny weźmie wszystkich za łeb” wcześniej czy później.

Motyw rodziny

Zapolska pokazuje w swojej sztuce rodzinę zdegenerowaną oraz rodziców, którzy nie potrafią spełniać funkcji wychowawczych wobec swoich dzieci. Nie przekazują oni potomstwu żadnych zasad moralnych – matka uczy je jedynie, jak żyć pod publikę, ukrywając przed nią skrzętnie wszystkie świństwa i świństewka rodzinne. Wartości etyczne zostały zepchnięte na margines życia.

Sztuka pokazuje, jak trudno człowiekowi uniezależnić się spod presji społeczeństwa. Pokazuje także, jak ważne jest wychowanie i jakie spustoszenie moralne w umysłach młodych ludzi może zasiać niewłaściwe ich kształtowanie przez rodziców.

Rodzina Dulskich jest zdominowana przez panią domu, która wszystkich rozstawia po kątach. Felicjan Dulski nie wypowiada się na żaden temat. Jest wycofany i obojętny na wszystko. Zresztą, może taka postawa mu odpowiada, gdyż ustawiając się za plecami swojej żony, która rozpycha się łokciami, nie musi posiadać opinii ani nadstawiać za nic karku.

Hesia jest zmanierowana, pozbawiona uczuć. Źle odnosi się do służby. Kradnie, biorąc przykład ze swojego ojca. Swoją edukację na temat płci uzupełnia rozmowami z kucharką.

Zbyszko pozornie buntuje się przeciwko kołtuńskiemu stylowi życia, lecz sam w chwili decyzji mu ulega. Woli żyć wygodnie. Wycofuje się, pozwalając matce i ciotce załatwić sprawę bez jego udziału. Kołtun bierze górę. Zresztą sam Zbyszko daje temu wyraz, mówiąc:

(…) Bom się urodził po kołtuńsku, aniele! Bo w łonie matki już nim byłem – bo żebym skórę zdarł z siebie, mam tam pod spodem, w duszy, cała warstewkę kołtunerii, której nic wyplenić nie zdoła (…) że ten kołtun rodzinny weźmie mnie za łeb, że przyjdzie czas że będę... no... Dulskim (…) że będę rodził Dulskich (…) będę miał srebrne wesele i porządny nagrobek, z dala od samobójców (...) będę (…) nalany tłuszczem i nalany teoriami, i będę mówił dużo o Bogu (...)”.

Jedynie Mela jest dziewczyną wyznającą jakieś zasady i wartości w życiu. Z powodu swojej naiwności zostaje wykorzystywana przez Juliasiewiczową, która informacje o ciąży Hanki wyjawia w kłótni z Dulską. Mela odczuwa powierzchowność stosunków panujących w rodzinie:

(…) Pozwól mi trochę z tobą porozmawiać. Dobrze? Jak szara godzina nadejdzie, to ja dałabym wszystko, żeby móc z kimś dobrze, cicho, spokojnie porozmawiać. Tylko że u nas niepodobna. Jak w tartaku. Mama mówi, że pracuje, Ale przecież można i myślą popracować (…).

Brakuje jej rozmowy i szczerości. Nie znajduje zrozumienia wśród swoich bliskich: „(...) mnie się zdaje, że mi się dzieje jakaś krzywda – że mnie ktoś więzi, że mi ściśnięto gardło (...)”.

Polecamy również:

Komentarze (0)
Wynik działania 1 + 2 =
Ostatnio komentowane
supa
• 2024-12-05 14:20:12
ess
• 2024-12-04 18:43:47
Ciekawe i pomocne
• 2024-12-03 20:41:33
nie jaja nie
• 2024-11-30 20:37:38
pragnę poinformować iż chodziło mi o schemat obrazkowy lecz to co jest napisane nie j...
• 2024-11-28 16:29:46