„Barbarzyńca w ogrodzie”
W 1962 r. nakładem warszawskiego Czytelnika ukazał się zbiór esejów Zbigniewa Herberta „Barbarzyńca w ogrodzie”. Złożyło się nań 10 szkiców będących pokłosiem podróży po Europie (Francja, Włochy, Anglia), jaką autor odbył na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Tematem kolejnych tekstów jest kultura śródziemnomorska od czasów pradawnych do renesansu. Do zbioru włączono także dwa szkice historyczne – „O albigensach, inkwizytorach i trubadurach” oraz „Obronę templariuszy”.
„Sądziłem – napisał Herbert we wstępie – że należy przekazać pewien zasób wiadomości o odległych cywilizacjach, a że nie jestem fachowcem, ale amatorem, zrezygnowałem ze wszystkich uroków erudycji: bibliografii, przypisów, indeksów. Zamierzałem bowiem napisać książkę do czytania, a nie do naukowych studiów.”
Szkic „Kamień z katedry” poświęcony jest architekturze francuskiego gotyku. Autor jednak nie koncentruje się na walorach artystycznych świątyń z epoki, ale kieruje swoją uwagę ku okolicznościom towarzyszącym ich powstawaniu.
Treść
Tekst otwierają wspomnienia autora zawiązane z wizytą w Paryżu, przede wszystkim wrażenia będące efektem obcowania z monumentalnymi świątyniami, które zainspirowały go do napisania eseju. Zasadniczą jego treść stanowią natomiast zagadnienia związane z procesem budowy – pozyskiwanie funduszy, materiałów budowlanych, kwestie transportu, narzędzi i maszyn, nadzoru nad pracami. Sporo uwagi autor poświęca także ludziom zatrudnionym przy budowie katedr – kamieniarzom, murarzom, architektom oraz warunkom ich zatrudnienia. Następnie dokonuje krótkiej analizy zachowanych planów budowlanych, na podstawie których próbuje uporządkować wiedzę na temat historii średniowiecznej architektury, wreszcie obala mit o anonimowości twórców epoki. Tekst zamyka, kreśląc sytuację polityczną i ekonomiczną Europy końca XIII wieku, która położyła kres idei wznoszenia gotyckich katedr.
Język i styl
Herbert często posługuje się językiem wysoce zmetaforyzowanym. Kamieniarzy na przykład określa mianem „anonimowych żołnierzy krzyżowej wyprawy katedr”, a dobrowolną pracę na rzecz ich budowy – „pospolitym ruszeniem ogarniętym najczystszym entuzjazmem”. Kiedy indziej operuje stylem rzeczowym, konkretnym: „Muratorzy angielscy (…) mieli w zimie godzinną przerwę obiadową, piętnastominutową pauzę po południu. W lecie zaś godzina na obiad i dwie przerwy po trzydzieści minut. W zimie pracowano osiem do dziesięciu godzin, w lecie zaś dwanaście”. Nierzadko sięga także po ironię: „Biedni prawnicy. Cóż zostało z ich kazuistyki poza tym, że jest wdzięcznym przedmiotem komedii”.
W tok narracji wplecione zostały obce terminy (custos fabricae, l'oeuvre, seruiteurs, freestone masons), sformułowania (Gislebertus fecit hoc opus czy macon, maitre apres Dieu des ouurages de pierre), a także fragmenty utworów, które Herbert pozostawia bez tłumaczenia (m.in. wyimek z piosenki z 1313 r.).
Ciekawym urozmaiceniem fragmentów obrazujących realia życia w średniowiecznej Europie, obfitujących w daty, kwoty, wyliczenia, są zasłyszane bądź wyszperane w różnych źródłach anegdoty, jak choćby te o pewnym Włochu, który zażądał zwrotu złotych guzików ofiarowanych przez jego żonę na rzecz budowy jednej z katedr czy o strajku na budowie klasztoru w Obazine.
Źródła i inspiracje
We wstępie do zbioru Herbert pisze o dwóch podróżach, które odbył – o realnej (po miastach Europy) i drugiej – „poprzez książki dotyczące widzianych miejsc”. I rzeczywiście, treść „Kamienia z katedry” dowodzi, że w toku pracy korzystał z licznych źródeł informacji o epoce. Niektóre z nich ujawnia (m.in. odwołuje się do tekstów Henryka Pirenne, angielskich manuskryptów Regius i Cook, cytuje de Jaucourta, Nicolasa de Biard, opisuje album Villarda de Honnecourt), inne zaś pozostają nienazwane. „Badania nowsze – pisze na przykład – wykazały, że (…)” lub „Tylko bardzo nieliczne zapisy pozwalają wnikać w (…)”.
W artykule opublikowanym w 2004 r. w „Twórczości” Dorota Bielawska wskazuje jeszcze jedno źródło, z którego miał korzystać autor „Kamienia z katedry” – wydaną w 1959 r. książkę Jeana Gimpela „Jak budowano w średniowieczu”, o której jednak brak wzmianek w analizowanym eseju. Bielawska podkreśla „zaskakującą zgodność” obu tekstów, pytając o granice literackiej inspiracji.