Pewna kobieta nie mogła mieć dzieci, a bardzo tego pragnęła. Udała się więc do czarownicy, która dała jej ziarnko jęczmienia i nakazała posadzić je w doniczce. Kosztowało ono dziesięć groszy.
Wkrótce wyrosła piękna roślina, a w jej kwiecie znajdowała się maleńka dziewczynka. Otrzymała imię Calineczka (w wersji „Dziecię Elfów” – Odrobinka), kobieta zrobiła dla niej kolebkę z łupiny orzecha oraz kołderkę z płatka róży. Za dnia Calineczka pływała po talerzu (miała łódkę z listka tulipana), a nocami grzecznie spała. Potrafiła także śpiewać tak pięknie, jak nikt inny na świecie.
Pewnego dnia do domu kobiety weszła ropucha. Gdy zobaczyła Calineczkę, pomyślała, że byłaby ona piękną żoną dla jej syna. Porwała więc dziewczynkę wraz z kołyską i zaniosła do swojego mieszkania. Kiedy pokazała ją synowi, ten powiedział: „Koak, koak, breke – ke –ks!”. Postanowili ulokować ją na liściu lilii wodnej, który był jak wyspa na środku wody.
Kiedy dziewczynka obudziła się, zaczęła płakać. Tymczasem ropucha przygotowywała mieszkanie dla młodej pary. Później wraz z synem pojawiła się przed Calineczką i oświadczyła jej, że wkrótce zostanie żoną ropucha. Zabrali kołyskę i zostawili samotną dziewczynkę na liściu. Calineczka pogrążyła się w smutku, gdyż nie chciała wychodzić za odrzucającego ropucha.
Jej rozpacz spostrzegły rybki. Postanowiły jej pomóc i przegryzły listek w taki sposób, by odpłynął wraz z nurtem. Ropucha nie mogła go już dogonić. Listek płynął i płynął, a mijane krajobrazy sprawiały Calineczce wielką radość. Gdy była już w innym kraju, na jej tratwie przysiadł biały motyl. Sprytna bohaterka przywiązała go paskiem do listka i teraz mogła płynąć znacznie szybciej.
Nagle porwał ją olbrzymi chrabąszcz i poniósł wysoko do góry. Dziewczynka żałowała motyla, ale owad zupełnie się tym nie przejmował. Przyniósł Calineczce dużo miodu i wygodnie ją ulokował. Później zaczęli przychodzić jego znajomi, jednak maleńka dziewczynka nie przypadła im do gustu. Pod wpływem ich opinii chrabąszcz zmienił zdanie – chcąc się pozbyć Calineczki, zaniósł ją na łąkę i ulokował ją na kwiatku.
Naprawdę dziewczynka była niezwykle piękna, ale nie pasowałą do wielkiego i masywnego owada.
Całe lato spędziła Calineczka na łące. Zrobiła sobie łóżeczko, które podwiesiła pod listkiem koniczyny, a żywiła się sokami roślin i rosą. Jednakże kiedy przyszła zima i zaczęły się mrozy, było jej znacznie trudniej. Wędrowała więc przez gęstą trawę, aż trafiła do nory bogatej myszy polnej. Właścicielka ciepłego lokum zgodziła się, by Calineczka u niej została, w zamian za to miała utrzymywać porządek w domu i opowiadać myszy ciekawe historie.
Któregoś dnia mysz oznajmiła, że będą mieli gości. Z wizytą miał przyjść kret. Nosił on aksamitne futro i miał wielkie mieszkanie (mysz nazywała je salonem). Nie zmieniało to jednak faktu, iż Calineczka widziała w nim tylko kreta i nie zastanawiała się, czy przypadnie mu do gustu, na czym z kolei bardzo zależało myszy.
Kret był niezwykle zamożny i uczony, nie lubił kwiatów ani słońca. Calineczka prędko mu się spodobała, gdyż potrafiła pięknie śpiewać. Wkrótce zaprosił obie panie do siebie, by mogły przespacerować się po jego posiadłości. Ostrzegł ich także, by nie przestraszyły się martwego ptaka, który leży na jednym z jego korytarzy. Kiedy doszli do jaskółki, kret wyraził się o niej z pogardą mówiąc, że takie stworzenie nie ma w życiu niczego poza swoim śpiewem, a kiedy przyjdzie zima, umiera z głodu. Mysz pochwaliła jego postawę.
Wkrótce obie panie udały się do domu. Calineczka nie mogła jednak zasnąć, gdyż martwiła się o ptaszka. Postanowiła zrobić dla niego ciepły dywanik z siana i obłożyć go suchymi kwiatami, by było mu wygodniej. Kiedy do niego dotarła, pożegnała się z nim czułymi słowami. Później przytuliła głowę do jego chłodnego ciała i poczuła delikatne bicie serca. Podjęła decyzję, że zrobi wszystko, by uratować życie jaskółce. Przyniosła jej swoją kołderkę wykonaną z liścia mięty i otoczyła ptaka opieką.
Niebawem ptak odżył, ale wciąż był bardzo słaby. Opowiedział Calineczce o tym, że nie odleciał do ciepłych krajów, ponieważ miał ranne skrzydełko. Bohaterka całą zimę troskliwie opiekowała się jaskółką.
Gdy przyszła wiosna, towarzyszka Calineczki była w pełni sił i mogła w końcu odlecieć z norki. Chciała zabrać ze sobą dziewczynkę, lecz ta nie mogła tak opuścić myszy polnej, która okazała jej tyle dobroci.
Któregoś dnia mysz polna przyszła do Calineczki i zaczęła jej winszować. Kret poprosił o jej rękę i teraz miała być wielką panią. Ślub zaplanowano dopiero na jesień, ponieważ przyszły mąż dziewczynki nienawidził słońca i kwiatów. Każdego dnia Calineczka z tęsknotą patrzyła na piękny świat, stojąc u wejścia do mysiej nory.
Wesele miało odbyć się za cztery tygodnie. Dziewczynka stawała się coraz smutniejsza. Nie chciała zostać żoną kreta, o czym powiadomiła mysz. Ta wpadła w gniew i powiedziała jej, że nie może odmówić tak bogatemu kretowi. Ostrzegła ją także, że sama wymierzy jej sprawiedliwość, gdy będzie stawiać opór.
Nadszedł dzień, kiedy musiała pożegnać się ze słońcem. Objęła czerwony kwiatek i poprosiła go, by pożegnał od niej jaskółkę, której już nigdy nie zobaczy. Nagle usłyszała znajomy dźwięk – jaskółka pojawiła się nad głową dziewczynki. Oświadczyła jej, że właśnie wylatuje do ciepłych krajów i chętnie weźmie ją z sobą. Calineczka nie zastanawiała się długo i wsiadła na grzbiet ptaka.
Przemierzały piękne kraje, a zatrzymały się dopiero nad dużym błękitnym jeziorem, znajdującym się nieopodal białego pałacu. Calineczka wybrała sobie jeden z kwiatów, których mnóstwo rosło na pobliskich klombach. Gdy podeszła do niego, w jego wnętrzu ujrzała niewielkiego człowieczka – tak bardzo podobnego do siebie. Miał on wspaniały strój i koronę na głowie, a sam był niesamowicie piękny. Chłopczyk zdjął koronę z głowy i zapytał Calineczkę, czy chce zostać jego żoną – królową wszystkich kwiatów. Bohaterka nie wiedziała, czy jest tego warta, ale król szybko odpowiedział, że ktoś, kto potrafił zdobyć przyjaźń jaskółki, godzien jest być królową kwiatów. Niebawem przywiązano jej nawet musze skrzydła, by mogła latać między kwiatkami tak jak inne elfy.
Król postanowił także zmienić jej imię. Od teraz nazywała się Maja. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi przez całe lato, wkrótce jednak nadszedł czas odlotu jaskółki. Ptak dotarł do Danii, gdzie miał swoje gniazdko nad oknem człowieka, który opowiadał historię.