Punktem wyjścia dla rozważań o kwestii optymizmu i pesymizmu jest wspomnienie pierwszej wizyty w Eleuzis, starożytnym ośrodku kultu Demeter i Persefony. W przemysłowym miasteczku leżącym około 20 kilometrów od Aten autor zamierzał obejrzeć ruiny świętego okręgu, gdzie niegdyś odbywały się misteria związane z kultem obu bogiń.
Na zasadzie przeciwieństwa zestawia ze sobą dwie płaskorzeźby – przedstawiającą boginie błogosławiące Triptolemosa oraz Orfeusza tracącego Eurydykę, z których pierwsza ilustruje „spotkanie, połączenie, odzyskanie siebie nawzajem”, a druga – rozstanie. Przytacza słowa wiersza Alfreda Tennysona, w którym poeta oddaje głos witającej córkę Demeter. Przypomina także treść greckiego mitu.
To, co zastaje u celu podróży, mocno go rozczarowuje. „Rumowisko kamieni”, „ruina wyjątkowo bezładna”, „brzydota spustoszenia” to określenia, których używa do opisania świętego miejsca starożytnej Grecji, po którego świetności prawie nic nie zostało. Z drugiej jednak strony dostrzega ponadczasowy charakter Eleuzis. Choć nie przetrwała starożytna architektura, istota misteryjnego dramatu zachowana została w ludzkiej pamięci, gdzie trwać będzie odporna na niszczycielską moc czasu.
W zakończeniu autor zwraca uwagę na pozytywny wydźwięk greckiego mitu, którego bohaterki odczuwają ogromną radość, oczekując na kolejne spotkanie.