Romeo Monteki to bohater, który w trakcie kolejnych aktów dramatu dojrzewa do prawdziwej miłości. Na początku utworu jest postacią bierną i introwertyczną, nieszczęśliwym kochankiem. Prawdziwa miłość do Julii zmusza go jednak do działania. Staje się aktywny i stanowczy. Zmianę tę uwidacznia także to, co i w jaki sposób mówią o nim bohaterowie tragedii. Poznajemy Romea za pośrednictwem innych osób. To młodzieniec inteligentny, budzący zainteresowanie oraz bardzo przystojny. Jego wygląd opisuje na przykład Marta:
(…) Co mi to za gagatek! Ma wprawdzie twarz gładszą niż niejeden,/ ale oczy, niech się wszystkie inne schowają;/ co się zaś tyczy rąk i nóg, i całej budowy,/ chociaż o tym nie ma co wspominać,/ przyznać trzeba, że nieporównane./ Nie jest to wprawdzie galant całą gębą, ale słodziuchny jak baranek (…).
Romeo pogrążony w nieszczęśliwej miłości do starszej od niego wybranki – Rozaliny – odsuwa się od świata, pogrąża w melancholii. Nieobecny duchem krąży po lesie, „(...) w najciemniejszej ukrył się gęstwinie”. Zauważa to m.in jego ojciec, który jest zdezorientowany zachowaniem syna:
(…) On, uciekając od widoku światła, / Co tchu zamykał się w swoim pokoju; / Zasłaniał okna przed jasnym dnia blaskiem/ I sztuczną sobie ciemnicę utwarzał./ W czarne bezdroże dusza jego zajdzie,/ Jeśli się na to lekarstwo nie znajdzie (…).
Momentem przełomowy, w życiu Romea jest poznanie na balu masowym Julii. Zmianie ulega także sposób charakteryzowania bohatera – od tej chwili mówią o nim głównie jego czyny, nie zaś opisy jego stanów psychicznych. Romeo podejmuje istotne decyzje, jest bohaterem działającym – już nie stroni od świata, ale ze światem walczy. Zakochany w Julii, zrobi wszystko, by pojąć ją za żonę. Staje się też bardziej dojrzały – nie interesują go zabawy, do jakich namawiają go Merkucjo i Benwolio.
Od lat wpajano bohaterowi nienawiść do Kapuletich, ale miłość do Julii zmieniła jego nastawienie do całego rodu. Dlatego, kiedy Tybalt chce z nim walczyć, Romeo próbuje go od tego odwieść:
(…) Klnę się, żem nigdy obelg ci nie czynił;/ Sprzyjam ci, owszem, bardziej, niżeś zdolny/ Pomyśleć o tym, nie znając powodu./ Uspokój się więc, zacny Kapulecie,/ Którego imię milsze mi niż moje (…).
Dopiero śmierć Merkucja, najlepszego przyjaciela Romea, z ręki Tybalta budzi w nim prawdziwą agresję:
(…) Precz, pobłażliwa teraz łagodności!/ Płomiennooka furio, ty mną kieruj!/ Tybalcie, odbierz nazad swoje <<podły>>; / Zwracam ci, co mi dałeś! Duch Merkucja/ Wznosi się ponad naszymi głowami/ Dopominając się za swoją twojej./ Ty lub ja albo oba musim legnąć (…).
Romeo nie działa jednak impulsywnie. Gotów jest znieść wygnanie i rozłąkę z ukochaną, czekając na wieści od ojca Laurentego. Także jego samobójstwo jest zaplanowane – Romeo wcześniej kupuje truciznę, nie działa więc wyłącznie pod wpływem emocji, ale też namysłu. Wyjątkowym opanowaniem wykazuje się w trakcie ostatniego spotkania z Parysem. Rozumie, że i on kochał Julię i pragnie go ocalić. Jednak rywal nie pozostawia bohaterowi mu wyboru. W ostatnim akcie litości Romeo składa ciało Parysa w grobowcu kobiety, którą obaj kochali.
Miłość – ta prawdziwa, do Julii – wyzwala w charakterze Romea, z początku lekkoducha, to, co najszlachetniejsze: umiejętność przebaczania, zdolność do podejmowania konkretnych działań i chęć i umiejętność ostatecznych poświęceń. Choć młody Monteki konsekwentnie broni honoru swojego i swoich przyjaciół, woli unikać niepotrzebnego przelewu krwi dla dobra swojej żony i swojego. Podobnie jak Julia, popełnia samobójstwo, nie mogąc zaakceptować faktu, że miałby – i mógłby – żyć bez miłości swojego życia.