Andrzej Radek i Marcin Borowicz spotykają się w klerykowskim gimnazjum. Dzieli ich bardzo wiele: pochodzenie, doświadczenia, dążenia i nastawienie do nauki. A jednak chłopcy odnajdują płaszczyznę porozumienia, dzielą pasję do literatury i razem uczą się patriotyzmu.
W 2. połowie XIX wieku, kiedy toczy się akcja utworu, pochodzenie społeczne i kondycja finansowa rodziców determinowały przyszłość ich dzieci. Marcin Borowicz urodził się w podupadłej rodzinie szlacheckiej. Mimo represji popowstaniowych, rodzice byli w stanie zdobyć odpowiednią kwotę, by zapewnić synowi miejsce w szkole przygotowawczej, a później w gimnazjum. Matka, choć kosztowało ją to wiele wyrzeczeń, opłaciła Marcinowi dodatkowe lekcje, by został przyjęty do szkoły. Opłacała również jego pobyt na stancji. Marcin był jedynakiem i choć wcześnie stracił matkę, doznał od niej wiele czułości i troski.
Losy Andrzeja Radka były o wiele bardziej skomplikowane. To, że w ogóle poszedł do szkoły, było kwestią przypadku. Gdyby w dzieciństwie nie zainteresował się nim wyjątkowy człowiek, nauczyciel Antoni Paluszkiewicz, Radek całe życie spędziłby ciężko pracując na roli lub w służbie u jakiegoś szlachcica. Korepetytor poświecił mu wiele czasu, bezinteresownie uczył go pisać i czytać, a w końcu zabrał ze sobą i umieścił w progimnazjum.
Obaj chłopcy cierpią z powodu rozstania z rodziną. Marcin przez wiele miesięcy nie potrafi zaaklimatyzować się w nowej szkole, bardzo tęskni za matką. To dla niej przede wszystkim stara się dobrze uczyć, nie chce jej zawieść; po jej śmierci znacznie się opuszcza w nauce. Radek nie ma takiego oparcia w rodzicach. I choć wie, że wykształcenie to dla niego jedyny sposób na lepsze życie, niełatwo mu opuścić rodzinny dom. Relacje Radka z rodzicami są skomplikowane, z każdym rokiem nauki pogłębiają się różnice między nimi. Chłopak kocha rodziców, ale dręczy go, że nie mogą go zrozumieć. Ma im za złe, że karali go za czas spędzony z korepetytorem i zachęcali do przedrzeźniania nauczyciela. Kiedy po czterech latach nauki wraca do domu na wakacje, nie znajduje wspólnego języka z rodziną, należy już do innego świata. Rodzinę zastępuje mu nauczyciel, który dba nie tylko o jego naukę, ale też łoży na utrzymanie chłopca. Śmierć Paluszkiewicza jest dla Radka jak utrata członka rodziny. Zostaje sam, pozbawiony utrzymania i wsparcia.
Marcin uczy się przede wszystkim dla matki, żeby nie zrobić jej przykrości i nie zawieść pokładanych w nim nadziei. Po jej śmierci traci motywację i nie przykłada się do nauki tak jak wcześniej. Dopiero zainteresowanie okazane mu przez Zabielskiego na nowo mobilizuje go do pracy. Imponuje mu przyjaźń inspektora, traktowanie go jak równego sobie partnera – dlatego tak łatwo daje sobą manipulować. Szukając autorytetu, wsparcia, pragnąc zainteresowania i uwagi, ulega rusyfikatorowi. Andrzej od początku uczy się wyłącznie dla samego siebie. Nauka to dla niego szansa na wyrwanie się ze wsi, rozpoczęcie lepszego życia. Radek nie może pozwolić sobie na zaniedbania. Chcąc ukończyć gimnazjum, musi zarabiać na swoje utrzymanie. Los po raz kolejny mu sprzyja, stawiając na drodze krewnego pana Płoniewicza. Pan Płoniewicz poszukiwał korepetytora dla swoich dzieci i powierzył tę funkcje Radkowi w zamian za mieszkanie i wyżywienie. Chłopak był bardzo szczęśliwy, choć praca była ciężka, a jego podopieczny, Władzio, okazał się słabym uczniem, wymagającym ciągłej uwagi i wielokrotnego powtarzania materiału. W efekcie Andrzej musiał się uczyć nocami, by nie zaniedbać własnych lekcji.
Andrzej Radek musi nie tylko zarabiać na swoje utrzymanie, ale też walczyć z szykanami i własnymi przyzwyczajeniami. Szkolni koledzy często wypominali mu chłopskie pochodzenie, naśmiewali się z jego sposobu wysławiania, jedzenia, ubierania. Andrzej starał się zmienić, upodobnić do rówieśników, a także zmienić złe skłonności. Od najmłodszych lat wychowywany był w poczuciu niższości wobec szlachty. Wpajano mu pokorę i uniżoność, które wracają w sytuacjach niepewności. Jeden błąd kosztował go utratę wszystkiego, o co tak usilnie walczył – nie wytrzymał prowokacji Tynkiewicza i pobił go. Z tego powodu wydalono go ze szkoły. Dla Radka była to prawdziwa życiowa tragedia. Gdyby nie interwencja Marcina Borowicza, musiałby wrócić na wieś i tam szukać zajęcia.
Zarówno Marcin, jak i Andrzej odkrywają swoją tożsamość narodową i znajdują odwagę, by jej bronić, choć dochodzą do niej innymi drogami. Andrzej czuje się wyalienowany, jest inni niż pozostali chłopcy z klasy. Osamotniony szuka pocieszenia w książkach wyrzucanych przez pana Płoniewicza. W ten sposób poznaje dzieła polskich romantyków i nieprzekłamaną historię swojego narodu. Lektury te pozwalają mu uświadomić sobie, że szkoła poddaje ich ciągłej indoktrynacji i sprzeciwić się tym działaniom. Radek samodzielnie, do tego – jako pierwszy, dochodzi do tego, co inni dostrzegą dzięki Zygierowi.
Marcin potrzebuje z kolei silnego bodźca z zewnątrz, by poczuć dumę z bycia Polakiem. Takim wstrząsem jest dla niego wystąpienie Zygiera. Pod wpływem tego doświadczenia przypomina sobie historię o powstańcu zasłyszaną kiedyś w domu. Tu losy chłopców rzeczywiście się zbiegają, obaj zaczynają chodzić na tajne spotkania do Gontali, by dyskutować na temat polskiej literatury i historii.
„Syzyfowe prace” kończy uścisk dłoni obu chłopców. Marcin jest załamany świadomością, że utracił ukochaną – silny uścisk dłoni Radka to dla niego jedyne pokrzepieniem. Andrzej ma w sobie wewnętrzną siłę, hart ducha wypracowywany przez lata. Przeciwności losu nie załamały młodzieńca, przeciwnie – nauczyły go podejmować walkę i z determinacją dążyć do obranego celu.
Tej siły brakuje Marcinowi, który jest bardziej wrażliwy i podatny na niepowodzenia.