tego dnia. Była dopiero dziesiąta, ale wiadomość o wybiórce już się rozeszła, paraliżując pracujących. Tadek starał się odciągnąć ich myśli od tego wydarzenia mówiąc, że nie będzie żadnej wybiórki.
Narrator kopał, a łopata sama chodziła w rękach. Obok siedział kommandoführer – mały esesman. Zapytał bohatera o nowości. Ten opowiedział, że pod Orłem padło 300 000 bolszewików. Na pozytywny komentarz żołnierza odpowiedział w taki sam sposób dodając, iż zginęło drugie tyle Niemców, a bolszewicy będą w Polsce już za jakiś rok. Esesman zapytał jeszcze o godzinę – była 11. Bardzo spodobał mu się należący do więźnia zegarek, więc kazał go sobie oddać. Gdy bohater zaczął oponować, wyrwał mu go z ręki i rzucił o ścianę. Tadek gwizdał ze złości. Kiedy kapo usłyszał „Międzynarodówkę”, wymierzył mu silny cios. Dodał także, że gdyby słyszał to prawdziwy esesman (nie cherlak siedzący pod ścianą), to już by nie żył.
Zaraz po tym wysłano Tadka po obiad. Oddalając się, słyszał słowa wypowiadane przez kapo do esesmana:
(…) Tak, tak, to są świńskie psy. Trzeba ich wszystkich wybić do nogi. Ma pan rację, panie kommandoführerze (…).
III
Bohaterowie szli drogą na Harmenzy – pośród kasztanów, mijając domek