Danse macabre był popularnym w średniowieczu motywem, przypominający ludziom o śmierci i jej naturze. Na miniaturach przedstawiających taniec śmierci portretowano postacie z różnych stanów, w różnym wieku, kobiety i mężczyzn, aby pokazać, że nikt nie może być pewny swojego jutra, a także – każdy prędzej czy później umrze. Pod tym jednym względem wszyscy są sobie równi.
Baudelaire nawiązuje do tego średniowiecznego motywu tytułem i tematyką wiersza, jednak obraz śmierci zawarty w utworze odbiega od średniowiecznej wizji. Śmierć z ówczesnych wyobrażeń jest straszna, budzi grozę. Przedstawiano ją pod postacią rozkładającego się ciała lub szkieletu, a jej atrybutami była kosa i czarna peleryna z głębokim kapturem. U Baudelaire'a jest ona powabną kobietą, ubraną w białą suknię, bogato zdobioną, z delikatnego muślinu. Na stopach ma pantofelki z pomponami, na dłoniach rękawiczki, a zamiast kosy trzyma bukiet kwiatów. Kwiaty zdobią też jej głowę. Wygląda więc niczym prawdziwa elegantka i kokietka, bywalczyni balów i salonów. Jej zalotność podkreśla lekki i wyzywający krok.
Śmierć traci u Baudelaire'a swoją groźną powierzchowność, co nie znaczy wcale, że stała się ona mniej niebezpieczna. Przeciwnie – jej fizyczność to tylko pozór, iluzja, w ten sposób śmierć zwodzi nieświadomych ludzi. Pozostaje czujna: „Śmierć przygląda się tobie, pocieszna Ludzkości”.
Określenia: „pocieszna Ludzkości”, „trzoda śmiertelna” wskazują na bezsilność człowieka wobec potęgi śmierci. Dla niej jesteśmy igraszką, ma nad nami pełną władzę. Śmierć, ponętna dla podmiotu lirycznego, dla innych jest „wstrętnym dziwolągiem”. Budzi niechęć. Poeta opisuje ją natomiast niczym kochankę:
(…) Kochankowie pijani winem cielesności/ Będą cię nazywali wstrętnym dziwolągiem,/ Nie pojmując wykwintu kształtnej ludzkiej kości;/ Mnie zaś nęcisz, kościeju, przemożnym pociągiem! (…).
Ludzie z kolei unikają myśli o śmierci, jest dla nich odpychająca, obawiają się jej:
(…) Choć mię twoja zalotność nęci nieodparcie,/ Wątpię jednak, czy innych do miłości zmusi;/ Z tych wszystkich śmiertelników, któż się zna na żarcie?/ Wszak powab okropności - silnych jeno kusi! (…).
Jak powiada podmiot liryczny – nie każdy potrafi dostrzec piękno w brzydocie, przemijaniu i śmierci. Do tego potrzeba silnego i odważnego ducha, który spojrzy prawdzie o życiu – a więc i prawdzie o śmierci – prosto w twarz.
Poeta odbiega od średniowiecznej wizji umierania także w aspekcie etycznym – „jego” śmierć jest obojętna na ludzkie postępowanie – grzechy i zasługi jej nie obchodzą. Ludzie jawią się jej jako „pocieszni” i śmieszni. Ostatnie wersy utworu są niczym średniowieczne motto memento mori:
(…) Śmierć przygląda się tobie, pocieszna Ludzkości!/ I - jak ty - na swe ciało zlewając wonności,/ Miesza swoją ironię z obłąkaniem twojem (…).
W oczach śmierci ludzkie zachowanie jest absurdalne. Zagłuszanie lęku przed śmiercią zabawą („Hasa trzoda śmiertelna - i nie widzi zgoła,/ Że z otworu w suficie tkwi trąba Anioła,/ Przeraźliwie gotowa”), ukrywanie oznak starości („Mimo róż i puder/ Zalatujecie śmiercią!”) – wszystko to próżne zabiegi.