Okoliczności powstania i wydania
Marek Nowakowski zaczął pisać opowiadania o stanie wojennym tuż po przesłuchaniu prze ówczesne władze w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych na ul. Rakowieckiej w Krakowie, 13 grudnia 1981 roku. Przyjmuje się, że zbiór powstawał w latach 1982 - 1984.
Teksty miały stanowić świadectwo tego trudnego w dziejach Polski okresu. Po raz pierwszy zostały wydrukowane w marcu 1982 roku w obiegu podziemnym („Tygodnik Mazowsze” i „Wezwanie”). Wielokrotnie były pojedynczo przedrukowywane w innych podziemnych czasopismach, choć jeszcze nie pod wspólnym tytułem Raport o stanie wojennym. W tej formie ukazały się w Niezależnej Oficynie Wydawniczej „Nowa”.
Drukowane były również z opowiadaniami Kazimierza Orłosia, a wreszcie w kwietniu w paryskiej „Kulturze”.
Recepcja
Zbiór Raport o stanie wojennym uznawany jest za jeden z najważniejszych dokumentów literackich z lat 80. W kontekście twórczości pisarza uważa się go za zwrot w podejmowanej tematyce – dotychczas Nowakowski zajmował się głównie portretowaniem Warszawy i jej społeczeństwa, a w zasadzie osobowości ze społecznego marginesu.
Poglądy autora i konsekwencje wydania
Marek Nowakowski od zawsze angażował się w życie opozycji, a publikując Raport o stanie wojennym oficjalnie stanął po jej stronie. Opowiedział się za „Solidarnością” i uciśnionym społeczeństwem. Służba Bezpieczeństwa uznała, że popełniła błąd dając pisarzowi ulgę i nie obejmując jego pism cenzurą. Postanowiono szybko to naprawić i wytoczono Nowakowskiemu proces polityczny, do którego ostatecznie nie doszło.
Obraz społeczeństwa
Portret społeczeństwa wyłaniający się z obserwacji Marka Nowakowskiego nie jest jednoznaczny. Większość obywateli pragnie po prostu spokojnego, zwyczajnego życia – milczą licząc, że w ten sposób uda im się do tego doprowadzić. Godzą się na mniej lub bardziej istotne kompromisy, a przecież wprowadzone przez władzę ograniczenia i ucisk życia codziennego znacznie utrudniały normalne funkcjonowanie. Nowakowski broni ich prawa do wolności, choć oni sami nierzadko godzą się na jego brak.