Jest pochmurny poranek. Główny bohater budzi się w swoim mieszkaniu w Warszawie. Rozmyśla o własnej śmierci, której od zawsze pragnął, końcu świata, który wydaje się nadciągać, zniewoleniu narodu, czego symbolem jest widoczny przez okno Pałac Kultury. Gnębi go poczucie niespełnienia – jest pisarzem, który cierpi na twórczą niemoc – oraz własna przeciętność, samotność i anonimowość. Uważa, że to zbyt wysoka cena za wolność.
Do jego mieszkania przychodzą niezapowiedziani goście: Hubert i Rysio. To dawni znajomi, działacze opozycyjni. Oznajmiają, że został wybrany, by dokonać manifestacyjnego samospalenia przed gmachem Komitetu Centralnego w akcie protestu przeciwko przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego. Ponieważ Hubert źle się czuje, przyjaciele opuszczają mieszkanie literata, polecając mu udać się do mieszkania przy ul. Wiślnej, gdzie otrzyma dalsze wskazówki. Bohater decyduje się wypełnić zadanie.
Wychodzi na ulicę, widzi, że miasto jest przystrojone flagami, ustawiono podesty dla zespołów ludowych, ludzie niosą transparenty, wszystko z okazji przyjazdu „ruskiego” sekretarza. Bohater błąka się po mieście. Najpierw zostaje wylegitymowany przez nieprzychylnych funkcjonariuszy milicji, ale gdy pojawia się jego dawny znajomy – syn generała KGB Kolka, ci szybko się oddalają. Później natrafia na chłopca recytującego coś szeptem. W barze mlecznym spotyka Edka – marksistę, który proponuje mu, by pisał dla cenzury. Po wyjściu z baru znów zostaje wylegitymowany, tym razem przez tajnego agenta. Po chwili zauważa, że recytujący chłopak chodzi za nim, a słowa, które wypowiada, brzmią jakoś znajomo.
W końcu po długiej wędrówce przez miasto bohater trafia do wskazanego mieszkania na Wiślnej i spotyka Halinę, która daje mu broszury na temat samospalenia. Informuje go też, że zdecydowano, że powinien to zrobić pod Salą Kongresową, po czym kobieta wychodzi po rozpuszczalnik. Transmisja z uroczystości partyjnych utwierdza go w decyzji, która jeszcze przed chwilą wydawała mu się marą. Literat zostaje sam z Nadzieżdą. Dziewczyna wyznaje mu miłość od pierwszego wejrzenia. Dochodzi do zbliżenia między nimi, ale przerywa im telefon – to Halinka pyta, jaki ma być kolor kanistra.
Niedługo potem bohater wychodzi na ulicę z niebieskim kanistrem pełnym rozpuszczalnika. Znów spotyka recytującego młodzieńca, który przedstawia się jako Tadzio Skórko, wielbiciel jego twórczości. Nagle z okna Halinka woła, że Hubert zasłabł w kinie. Wszyscy udają się do kina, Hubert zostaje odwieziony do szpitala, a literat wraz z Haliną i Tadziem idą do sklepu po importowane zapałki.
Następnie bohater udaje się do restauracji, by zjeść obiad, jednak zostaje aresztowany i przesłuchany. Bolesne metody przesłuchania sprawiają, że opowiada o porannej wizycie Huberta i Rysia. Wypuszczony wraca do restauracji, po chwili przysiada się do niego Rysio Szmidt, a następnie Halinka przyprowadza Cabana, który zwalnia bohatera od misji samospalenia.
Po wyjściu z restauracji literat znów spotyka Nadzieżdę. Ich rozmowa dotyczy zniewolenia, śmierci i Antychrysta. Dziewczyna chce umrzeć razem z ukochanym, ale on się na to nie godzi. Znów pojawia się Tadzio, którego literat nazywa „tajnym agentem”, co okazuje się prawdą. Następnie literat kieruje się do szpitala, by pożegnać się z Hubertem. Prosi lekarza, by odłączył przyjacielowi respirator dokładnie o godzinie ósmej, wtedy bowiem zamierza się podpalić.
Przechodząc obok Pałacu Kultury, dostrzega ognisko i wesołe towarzystwo. Okazuje się, że są tam wszystkie kobiety, z którymi był w życiu związany. Jednak w głowie ma tylko Nadzieżdę, więc szybko się stamtąd oddala. Nieopodal zgromadzili się ludzie, idący na pielgrzymkę do Częstochowy, wśród nich jest Kolka. Po drodze bohater wstępuje jeszcze do Jana – wielkiego autorytetu opozycjonistów. Jan rozwiewa jego wątpliwości mówiąc, że historia go doceni.
W drodze bohater spotyka jeszcze panią Gosię, która również wyrusza na pielgrzymkę i prosi ją o modlitwę za swoją duszę. Żal mu, że tak późno poznał Nadzieżdę, ale nie zamierza się wycofać, tym bardziej, że wzbudziłoby to jej pogardę.
Pisarz przygląda się tłumowi zebranemu na Placu Defilad, rozpoznaje wśród nich wielu znajomych. W zastępstwie Haliny, która została aresztowana, pojawia się młodzieniec, który daje mu zastrzyk przeciwbólowy. Bohater żegna się z zapłakaną Nadzieżdą i prosi o siłę, by dokonać samospalenia.