Miejscową elitę tworzą: aptekarz, felczer, sędzia, pleban i naczelnik poczty – ludzie pełniący istotne dla lokalnej społeczności stanowiska. To oni podejmują najistotniejsze decyzje, jednak na ogół kierują się własnym interesem. Dlatego entuzjazm i poglądy młodego doktora traktują jako zagrożenie dla swojej pozycji. Aptekarz i felczer pobierali znaczne opłaty za swoje usługi, pojawienie się lekarza, który chce leczyć za darmo, oznaczało pozbawienie ich intratnego źródła dochodu. Dlatego nie wahają się prześladować Obareckiego i rozpuszczać na jego temat niebezpieczne plotki. Obaj dopuszczali się też wielu nadużyć, zawyżając ceny czy przedłużając kuracje.
Owa elita to ludzie ograniczeni, skupieni na własnych codziennych sprawach. Unikają poważnych dyskusji, wolą grać w karty. Nawet pleban woli nie dostrzegać problemów najbiedniejszych, nie czując się na siłach nieść im pomocy.
W opowiadaniu pojawia się też gospodyni Obareckiego – młoda kobieta prowadząca mu dom, na temat której autor wspomina dwuznacznie:
(…) dysertacje z gospodynią, raz przyzwoitsze (o niesłychanej np. wyższości pieczonego prosięcia nadzianego kaszą tatarczaną, rozumie się: bez majeranku, nad takimże prosięciem nadzianym innymi substancjami), kiedy indziej zaś ohydnie nieprzystojne – stanowiły jedyną rozrywkę (…).
Doktor Obarecki zraził się też do przedstawicieli szlachty. Półhrabia potraktował go w sposób bardzo niegrzeczny, spożywając w trakcie jego wizyty posiłek i niemal go ignorując: „(...) troglodyta przyjął go u siebie w gabinecie, siedział podczas wizyty w kamizelce i jadł spokojnie szynkę krając ją scyzorykiem”.
Uczciwych ludzi łatwiej znaleźć wśród chłopów. Ignacy, który przyjechał po doktora, żeby go sprowadzić do chorej nauczycielki, okazuje się człowiekiem pomocnym, bardzo przejętym losem cierpiącej kobiety. Nie wahał się pognać koni i wybrać drogę na skróty, byle jak najszybciej sprowadzić pomoc. Podobnie zachowuje się Parobczyk w drodze po chininę. Mimo śnieżycy z miejsca wyruszył po lekarstwo w swoich byle jakich ubraniach.