„Myśliciel” Augusta Rodina powstał w 1902 roku na zamówienie nigdy niepowstałego Muzeum Sztuk Zdobniczych w Paryżu, jako element „Bramy piekieł” inspirowanej twórczością Dantego. Swoje dzieło autor pierwotnie zatytułował „Poeta” – rzeźba miała przedstawiać samego Dantego. Pierwotna (siedemdziesięciocentymetrowa ) wersja powstała w gipsie, a pełnowymiarowy odlew wykonano w brązie. Istnieje wiele przeskalowanych kopii posągu, a usytuowany na postumencie oryginał jest własnością paryskiego Muzeum Rodina.
Rzeźba ma wieloprofilową kompozycję. Jest zwarta, zamknięta. Przedstawia muskularnego nagiego mężczyznę. Siedząc, opiera podbródek na grzbiecie prawej dłoni. Pozycja ta sprawia, że twarz wydaje się asymetryczna. Prawą rękę wspiera na lewym udzie, pochylając się do przodu. Lewa ręka również spoczywa na lewym udzie, dłoń bezwładnie zwisa, wsparta nadgarstkiem o kolano. Jako taki „Myśliciel” jest symbolem zadumy, a szerzej – filozofii.
Szczegóły anatomiczne odwzorowane zostały z ogromną precyzją w zakresie struktury mięśni i kośćca (szczególne kończyn i pleców), ale już włosy potraktował rzeźbiarz schematycznie, mamy tu do czynienia ze sporym uproszczeniem. Owo napięcie mięśni podkreśla wewnętrzną rozterkę atlety, który najwyraźniej stara się uporać z jakimś problemem. Na taką interpretację wskazuje także wyraz twarzy postaci – ściągnięte brwi i wzrok wbity w ziemię.
Powierzchnia rzeźby jest chropowata. Ciało mężczyzny postrzega się jednak jako stosunkowo gładkie w zestawieniu z nierówną fakturą kamienia, na którym usiadł.
To, co zadziwia mnie, w obcowaniu z „Myślicielem”, to możliwość różnych interpretacji w zależności od perspektywy. Gdy spoglądam na prawy profil postaci zawsze dostrzegam siłacza, który toczy wewnętrzną walkę. Kiedy jednak patrzę na lewy profil, widzę czasem człowieka przygnębionego, który szuka w sobie motywacji do podjęcia wysiłku.