W pierwszych tygodniach II wojny światowej rodzice sześcioletniego chłopca z dużego wschodnioeuropejskiego miasta wysyłają go na wieś. Mają nadzieję, że przetrwa tam bezpiecznie wojnę i potem się odnajdą. Ale kobieta, która się nim zaopiekowała, wkrótce zmarła i chłopiec zaczął się samotnie błąkać po wsiach. Wyróżniał się ciemną karnacją i dziwnym dla wiejskiej ludności językiem, charakterystycznym dla warstw wykształconych.
Pojmany przez jakiegoś chłopa, chłopiec zostaje w końcu sprzedany Oldze, wiejskiej znachorce. Olga przypuszczała, że chłopiec jest utopcem i starała się go uchronić od złego, czyli metamorfozy w strzygę. Kiedy wieś nawiedziła zaraza, chłopiec także zachorował, wtedy znachorka zakopała go po samą szyję w ziemi, aż choroba ustąpiła.
Chłopi złowili ogromną rybę i wyciągnęli z niej nieuszkodzony pęcherz. Chłopak został wepchnięty z nim do wody. Cudem zdołał utrzymać się na powierzchni, ale prąd zaniósł go daleko od wioski. Zamieszkał u małomównego młynarza, wyjątkowo zazdrosnego o swoją żonę. Często ją bił, a parobkowi, którego podejrzewał o romans z żoną, wydłubał oczy.
Chłopak zostaje przygarnięty przez Lecha, samotnego łowcę ptaków. Miłością Lecha jest mieszkająca gdzieś w lesie Głupia Ludmiła, znienawidzona przez kobiety i zaczepiana przez mężczyzn. Chłopiec dowiaduje się, że kiedy była młoda, rodzice chcieli wydać ją za bardzo brzydkiego syna organisty, ale odmówiła. Rozwścieczony niedoszły narzeczony zwabił ją w odludne miejsce, gdzie zebrani pijani chłopi gwałcili ją do utraty przytomności. Od tego czasu nie była już sobą, stała się Głupią Ludmiłą. Chłopiec jest świadkiem, jak chłopki brutalnie mordują Ludmiłę, obezwładniwszy wcześniej Lecha, a wszystko to przy biernej aprobacie chłopów, którzy wcześniej z nią spółkowali.
Po tej scenie chłopiec nie wrócił już do chaty Lecha, uciekł z wioski, ale przez przypadek, po długiej wędrówce wrócił do niej z powrotem. Trafił do domu cieśli, który okrutnie go pobił i zamierzał utopić. Chłopak, chcąc się ratować, obiecał mu pokazać stary bunkier, który odkrył po drodze. Chłopi wierzyli, że w bunkrach są ukryte skarby. Cieśla wszedł do bunkra pełnego szczurów i już nie wyszedł, gryzonie objadły go żywcem do gołych kości, pozostał tylko szkielet. Przerażony chłopak uciekł jego wozem.
Dotarł do następnej wsi, gdzie zamieszkał u kowala. Czasem przybywali do nich partyzanci. Partyzantki były dwie, skłócone ze sobą, do tego dochodzili Niemcy, którzy niekiedy dla postrachu rozstrzelali jakiegoś chłopa. Jeśli dochodziło do walk, chłopi zbierali łupy, okradając zabitych. Pewnej nocy partyzanci napadają na dom kowala i brutalnie mordują jego i jego rodzinę oraz pachołków. Chłopca odstawiają na niemiecki posterunek, by przypodobać się komendantowi. Niemcy puszczają go wolno.
Znów tuła się po lesie i znów trafia do jakiejś wioski. Sprowadza z lasu wygłodniałego konia, ale jego właściciel nie ma dla zwierzęcia litości i morduje konia na oczach chłopca. Nowy pan jest szanowanym gospodarzem, pozwala chłopcu zostać u siebie w roli parobka. Czasem każe mu na weselach mówić wierszyki i bajki – chłopów bardzo śmieszy jego miejski akcent. Na weselach wszyscy oddają się pijaństwu i rozpuście, często dochodzi do bójek. Któregoś razu chłopca zaczepia grupa wyrostków żądając, by pokazał im cygańskie sztuczki. Broniąc się przed nimi, uderza jednego kamieniem i ucieka do zagrody swojego gospodarza. Ale jego akurat nie ma w domu. Widząc nadciągającą grupę nie tylko wyrostków, ale i mężczyzn, chłopiec odpala stary zapalnik i wysadza stodołę w powietrze. Znów musi uciekać.
Kolejny pan goli go na