„Hymn do maszyny mego ciała” to sztandarowy utwór Tytusa Czyżewskiego, w którym dochodzi do głosu charakterystyczny dla poety kult maszyny i elektryczności. Pod względem formalnym utwór nawiązuje do zachodniej poezji początku XX wieku, zwłaszcza do „Kaligramów” Apollinaire’a.
Wiersz posiada bowiem szczególne uporządkowanie graficzne. Składa się z trzech części: górnej (trzy rzędy słów), środkowej (zdania przedzielone połowicznie pionową kreską) i dolnej (klasyczny układ krótkich wersów). W ten sposób powstają niejako trzy bryły, których ogólny kształt odpowiada schematycznemu rysunkowi ludzkiego ciała. Grafia jest tu zatem kodem równie ważnym jak słowa.
Maszyna i ciało
Czyżewski dokonuje w swoim utworze interesującego zestawienia, a właściwie utożsamienia ludzkiego ciała z elektryczną maszyną. Zderza ze sobą żywy organizm i sztuczną materię. Ciało człowieka zostaje przedstawione jako doskonale skonstruowany i sprawnie działający mechanizm. Centralnym ośrodkiem sterowania jest ludzki mózg, słowo to zostało wyróżnione w tekście przez pogrubioną czcionkę i wyśrodkowane położenie. To z niego wydostają się impulsy elektryczne, które uruchamiają działanie poszczególnych organów. Nerwy zostają zatem porównane do kabli, żyły zaś do przewodów, z których jeden trafia do akumulatora (centrum zasilania maszyny), czyli serca.
Każdy z organów w wyobrażeniu poety zyskuje podwójną naturę: organiczną i maszynistyczną, stąd zrozumiałe stają się metafory takie, jak: „dynamo-serce”, „elektryczne płuca”, „magnetyczna przepona brzuszna”, „transmisyjny pas kiszek”, „dynamo-mózg”. Każda z nich jest też niesłychanie trafna pod względem znajomości ludzkiej fizjologii. Mówi się bowiem np. o „telefonie mózgu”, co podkreśla charakter działania układu nerwowego na zasadzie wysyłania odległych sygnałów. Poeta nie zapomina również o funkcji krwiobiegu. Krew jako przewodniczka najważniejszych składników ludzkiego organizmu staje się tu kwintesencją życia.
Religia ciała i maszyny
Interesującym aspektem wiersza jest nie tylko pokazanie relacji pomiędzy ludzkim ciałem i maszyną, ale również spojenie tej problematyki za pomocą quasi-religijnej ramy. Podmiot-poeta wyraźnie modli się do własnego ciała (a jednocześnie maszyny). Świadczy o tym sam tytuł, a także typowo litanijny zwrot: „zmiłuj się nade mną/moje serce” oraz bezpośrednie zwroty: „funkcjonuj, obracaj się, żyj”. Poeta dokonuje zatem podwójnego zabiegu: reifikuje ludzkie ciało, ale też humanizuje maszynę, a jednocześnie czyni z obu tych rzeczy przedmiot religijnego kultu. To, co zachwyca podmiot to ruch, funkcjonowanie, a więc życie. Wiersz jest zatem hymnem na cześć życia we wszystkich jego przejawach: ludzkim, ale też swoistej egzystencji elektrycznych maszyn.